Wieczór 16 czerwca. Ludzie zgromadzeni przed telewizorami śledzą właśnie mecz Polska – Niemcy. Co jakiś czas wieczorną ciszę przerywają okrzyki „Polskaaa biało – czeeerwoni!!!” i dźwięki wuwuzel. My nie kibicujemy. Zamiast tego łazimy od drzewa do drzewa i strzelamy laserem. Czasem również wyrywają nam się okrzyki, ale zgoła inne – szczególnie, kiedy nie udaje nam się trafić w zaznaczony na drzewie punkt. Nie wiem, czy na całym świecie znalazłaby się druga taka trójka, która zamiast popijać piwko w towarzystwie znajomych, kalibruje Disto. Żeby wszystko było jasne – my jesteśmy tylko ofiarami pewnego szkolenia i należy nam się współczucie, a nie pogarda! A winny jest oczywiście Mateusz Golicz i tej wersji będziemy się trzymać ;).
Dobrze by było, żebyście wbili się na jakieś szkolenie – sugeruje Darek, więc nerwowo oczekuję informacji na stronie pezety odnośnie kartowania. Informacji nie ma i nie ma, więc w końcu dzwonię do szefa operacji i dowiaduję się, że zajęcia prawdopodobnie odbędą się w drugi weekend czerwca. Zaklepuję miejsce i czekam na potwierdzenie terminu. Kiedy przychodzi oficjalna wiadomość, okazuje się, że SW będzie w tym roku reprezentowało całkiem liczne grono grotołazów: dwie Izy, Dorota, Mariusz, Weronika i ja. Lechu niestety musi wracać do Wawy ratować świat. Taki los strażaka.
Program szkolenia obejmuje zarówno obsługę tradycyjnych przyrządów typu Suunto Tandem, jak również pomiary elektroniczne oraz obróbkę danych. Pierwszego dnia poznajemy podstawy kartografii jaskiniowej oraz obsługę kompasu i klinometru. Moja grupa działa w Jaskini Trzebniowskiej, w której wspólnymi siłami udaje nam się pomierzyć fragment korytarza wraz z bocznym ciągiem. Najtrudniejsza okazuje się obsługa papieru milimetrowego, gdyż zdania na temat prawidłowego przebiegu korytarza są podzielone. Zawsze brakowało mi zdolności artystycznych,a takie rysowanie „z natury” wymaga pewnego wyczucia proporcji. Coś czuję, że robienie wiarygodnych planów jaskiń, nie jest moim powołaniem. Ale jeśli zaszłaby potrzeba to z pewnością wymyślę taką jaskinię, jaką „sobie Pan życzy”;).
Z niecierpliwością czekam na kolejny dzień szkolenia, licząc na to, że rysowanie na palmtopie będzie trochę łatwiejsze. W końcu, po zajęciach teoretycznych, rozpoczynamy zabawę z Disto oraz oprogramowaniem do obróbki pomiarów i rysowania planów. Samo Disto to bardzo przyjemny, elektroniczny instrument pomiarowy, służący do kartowania jaskiń. Składa się z dalmierza laserowego z wbudowaną płytką, zastępującą jeden z fabrycznie wbudowanych układów elektronicznych znajdujących się wewnątrz dalmierza. Dzięki takiej modyfikacji przyrząd umożliwia wykonywanie pomiarów dowolnych azymutów przy dowolnej orientacji urządzenia, bez wpływu na precyzję pomiaru. Obróbka wykonanych pomiarów to nieco bardziej złożony temat. Funkcjonuje kilka programów do obróbki i zarządzania danymi pomiarowymi, szkicowania w skali i tworzenia grafiki wektorowej na potrzeby planów jaskiń. Jak dla mnie tych programów jest o jakieś 5 za dużo. Survex, Therion, PocketTopo, Qave, TopoDroid, Inkscape… Błagam! To jakaś kara? Gdyby tak stworzyć jeden do wszystkiego – prosty, intuicyjny i działający bez problemów zarówno na komputerze jak i telefonie… Mam nadzieję, że jakiś litościwy programista to przeczyta i zlituje się nad biednymi grotołazami…
Tego dnia pomiary wykonujemy w jaskini w Sokolnikach przy użyciu Disto X i odczytujemy je bezpośrednio na sparowanym z urządzeniem palmtopem RPDA niemieckiej firmy Anders. Palmtop wyposażony został w oprogramowanie PocketTopo, które wydaje się całkiem proste i intuicyjne w obsłudze. Niestety po powrocie do Warszawy następuje szybki „rozwód”, gdyż z moim prywatnym laptopem działać jakoś nie chce. Pomiary przy pomocy Disto są naprawdę szybkie i przyjemne. Umożliwiają wykonanie dowolnej liczby domiarów, a dzięki bieżącej komunikacji z palmtopem – łatwą weryfikację wyników i bieżące usuwanie błędów. Nawet mój szkic jaskini na RPDA wygląda całkiem przekonująco. Szkoda tylko, że nie mamy za bardzo czasu na porządne poznanie wszystkich funkcji tego praktycznego urządzenia. Na szczęście w magazynie SW znajdują się dwa zestawy DistoX2, na których będzie można ćwiczyć do woli. Tylko że najpierw należy je jakoś skalibrować.
I w tym miejscu wracamy do meczu Polska-Niemcy i biegania po parku. To co miało być proste, oczywiście prostym nie jest. Walka trwa jakiś czas. W rezultacie rezygnujemy z komputera i PocketTopo i instalujemy na naszych smartphonach oprogramowanie TopoDroid i Qave’a. Co dwa programy to nie jeden, a Qave daje dodatkowo możliwość szkicowania planów. Kiedy już udaje nam się rozszyfrować co i jak, akcja pomiarowa przebiega całkiem sprawnie. Szkoda tylko, że precyzja naszych strzałów nie jest zadowalająca i trzeba będzie je powtórzyć. Jeśli Polska jakimś cudem wyjdzie z grupy, to na pewno tym razem nie będziemy kalibrować podczas meczu;].
Asia-paskuda
Podstawowy kurs kartowania odbył się w dniach 11-12 czerwca 2016r. w Łutowcu. Podziękowania dla wszystkich osób zaangażowanych w szkolenie: Mateusza, Darka, Pauliny, Jacka, Furka.. mam nadzieję, że nikogo nie pominęłam. Ponadto specjalne podziękowania dla Tabaki, który w ramach walki z Disto poświęcił mecz dla SW ;).