Kurs Zimowy 2025 -opis akcji

Jedni już zakończyli etap zimowy, inni jeszcze nie zaczęli, a jedna grupa już przysłała relację. Autorem poniższego sprawozdania jest Maciej Piłsyk.

Instruktor: Anna Kalińska

Kursanci: Hubert Markowski, Wojciech Baran, Pavel Kudash, Stanisław Rosiek, Maciej Piłsyk

Jaskinie na etapie zimowym kursu taternictwa jaskiniowego:

Czarna

Z bazy wyruszamy pieszo do Doliny Kościeliskiej. Po drodze czeka nas długo wyczekiwany wykład o historii i topografii doliny. Pierwsza część podejścia prowadzi dnem doliny aż do Hali Pisanej, natomiast druga część przez wyjątkowo błotniste (jak na warunki zimowe) zbocze wznoszące się powyżej. Dwie osoby wyszły z bazy w kaloszach, co okazało się świetnym pomysłem. Docieramy pod otwór Czarnej z niewielkim opóźnieniem, ale to, co działo się podczas akcji, przerosło nasze oczekiwania. Każdy z nas otrzymuje przydzielone zadania. Wszyscy wspinamy się na poszczególnych odcinkach ścian. Akcja toczy się błyskawicznie – nie mamy czasu na jedzenie – posiłki spożywamy między jedną a drugą przepinką. I tak docieramy pod Komin Węgierski, który bardzo sprawnie wspina Staszek. To był cel pośredni naszej akcji, więc zjeżdżamy i wracamy przez Partie III Komina. Wychodzimy z jaskini otworem nr 2, robiąc w ten sposób tzw. “mały trawers” i zjeżdżamy po linach wzdłuż pionowej ściany do jej podstawy. Wracamy już po zmroku przez las i grząski teren. Tempo, które sobie narzuciliśmy, jest motywowane wizją posiłku w Barze u Józefa. Niestety, lokal tego dnia jest zamknięty. Na bazę docieramy o wyznaczonej porze. Po tak intensywnym dniu jest tylko jedna myśl – jedzenie.

Kasprowa Niżnia

Wyjeżdżamy z bazy o 8:00, aby o 8:30 znaleźć się w rejonie Kuźnic. Połowa grupy rusza na skiturach, druga idzie pieszo. Pod otwór jaskini docieramy bez problemów. Najpierw udajemy się w Partie Gąbczaste, aby ocenić sytuację z wodą w zagłębieniach korytarzy. Poprzedniej grupie nie udało się uruchomić pierwszego lewara – nic dziwnego, skoro średnica redukcji do pompki jest większa niż rurka, która służy do spływu wody. Wojtek z poświęceniem zasysa wodę przez wężyk ustami, którego drugi koniec umieszczony jest w misce powyżej. Ania i Hubert unieruchamiają go poniżej lustra wody, dbając, by był cały czas zanurzony w cieczy. Drugi lewar uruchamia Staszek, który znajduje się w partiach powyżej. Z misy zaczyna płynąć woda z ogromnym impetem. Opuszczamy te partie jaskini i zaczynamy jej zwiedzanie, dając czas na opróżnienie się mis z wody. W tym czasie wspinamy Wielki Komin, ale niestety mimo podjętego wysiłku docieramy tylko do Gniazda Złotej Kaczki, które okazuje się być totalnie zalane wodą (czego oczywiście się spodziewaliśmy, ale przynajmniej trochę więcej podziałaliśmy na linach). Po powrocie na miejsce okazuje się, że w pierwszym oczku woda znacznie podniosła swój poziom. Teraz, przechodząc przez nie, woda nalewa się do kaloszy. Istnieje drugi sposób przejścia, ale wymaga użycia zapieraczki w dość szerokim miejscu, co nie jest możliwe dla każdego. Woda wciąż spływa. Pada propozycja zbudowania punktu cieplnego w ramach doskonalenia umiejętności przetrwania w jaskini. Warto wiedzieć, jak to zrobić w praktyce – to cenna lekcja. Spływ wody ustaje, więc zaczynamy dalszą eksplorację, kierując się w stronę Syfonu Danka. Niestety, nie wszędzie da się przejść, a w niektórych miejscach woda ma nieprzyjemny zapach. Docieramy najdalej, jak to możliwe. Dwie osoby czekają z tyłu, ubezpieczając pozostałych. Z powodu braku możliwości przejścia dalej i z uwagi na fakt, że już wszyscy byliśmy przemoczeni, zapada decyzja o powrocie. Kolejny cel jaskiniowy zrealizowany w 100%.

Miętusia

Pod otwór docieramy zgodnie z planem. Po drodze Ania dzieli się z nami dużą dawką wiedzy na temat otaczającego nas krajobrazu (topografia obowiązkowa). Droga prowadzi przez Dolinę Miętusią, obficie zasypaną śniegiem, w którym idziemy wydeptaną ścieżką. Wejście do jaskini prowadzi przez rurę o długości 118 metrów (trzeba będzie nią wrócić z worami). Plan to dotarcie do MarWoj-a. Będzie się działo. Kierownik przydziela każdemu z nas zadania. Przed nami rura, niestety nie ma w niej już osławionej Francszczeliny. Utrudnienie zostało usunięte na wszelki wypadek. Krok po kroku, przepinka po przepince, docieramy do Błotnych Zamków. Tu do akcji wkraczają Wojtek i Hubert. Rozpoczynają wspinaczkę Progu Męczenników w stylu klasycznym, Hubert asekuruje Wojtka. Kolejny odcinek należy do niego. Następuje zmiana na prowadzeniu. Ze względu na ograniczenia sprzętowe, całość zostaje podzielona na dwie części. Z perspektywy obserwatora nie wyglądało to na szczególnie trudne zadanie dla obu wspinaczy. Czasami tylko słowo na k… wspomagało przejście kolejnych trudności. To, czego dokonał Wojtek, przejdzie do historii – tylko nieliczni zdołali pokonać ten próg! Cały zespół dociera do Syfonu MarWoj. Ruszamy w drogę powrotną. Kolejny cel jaskiniowy zrealizowany w 100%. Kolejne osiągnięcie – wychodzimy rurą z jaskini w 55 minut (cały zespół). Na zewnątrz panuje ciemność i mroźny chłód. Temperatura spadła do około -8 stopni C. Przebieramy się w expresowym tempie. Rzeczy pozostawione na mrozie zamarzają w ciągu kilku minut. Powrót do bazy odbywa się w niesamowitych okolicznościach przyrody: mróz, śnieg skrzy się w świetle czołówek, skrzypi pod butami, a niebo jest pięknie rozświetlone przez gwiazdy (brak chmur). Aura jest bajkowo-fantastyczna. Na koniec, aby dodać do całości jeszcze jakiś mały element do całej układanki, zespół w pełnym składzie dociera do Kir w ciągu 65 minut. Perspektywa pizzy w Barze u Józefa zrobiła swoje. Na bazę docieramy z 5-minutowym opóźnieniem. Akcja zrealizowana lepiej, niż mogliśmy sobie to wyobrazić.

Podsumowanie

W artykule relacjonuję serię ekscytujących wypraw jaskiniowych, w których nasz zespół zmagał się z trudnymi warunkami terenowymi i wyzwaniami technicznymi. Każda akcja wymagała od nas pełnej współpracy i determinacji, a pokonywanie kolejnych trudności, od błotnistych ścieżek po skomplikowane wspinaczki, stanowiło prawdziwą próbę naszych umiejętności. Zrealizowane cele jaskiniowe, efektywna współpraca i nasze zdolności przetrwania w ekstremalnych warunkach przyrody były ogromnymi osiągnięciami. Całość zakończyła się satysfakcjonującym powrotem do bazy, z jeszcze większą motywacją do dalszych wyzwań.

P.S. Próg Męczenników w Jaskini Miętusiej to jeden z bardziej wymagających odcinków tej jaskini, który jest wyzwaniem dla doświadczonych speleologów. Jaskinia Miętusia znajduje się w Tatrach Zachodnich, a jej pełne przejście wiąże się z wieloma trudnościami technicznymi, w tym wymagającymi wspinaczkami. Próg Męczenników to jeden z najtrudniejszych fragmentów (trudności wspinaczkowe w najniższej części progu oscylują wg niektórych w okolicy 7a), który wymaga zaawansowanych umiejętności wspinaczkowych, odpowiedniej asekuracji i precyzyjnego pokonywania przeszkód. Fragment ten zdobył swoją nazwę, być może ze względu na liczne trudności, jakie napotykali eksploratorzy, starając się pokonać go w przeszłości. Wspinaczka przez Próg Męczenników w klasycznym stylu to jedno z ważniejszych osiągnięć dla osób podejmujących się eksploracji tej jaskini.

P.S.II. Słowo od instruktora: Muszę przyznać, że stworzyliście wspólnie bardzo fajnie działającą grupę, gdzie każdy z Was wniósł do niej coś od siebie. Wasza współpraca, wzajemna pomoc i wsparcie, sprawność każdego z Was, zaangażowanie i pozytywna energia sprawiły, że nasza każda akcja jaskiniowa przebiegała zgodnie z założonym czasem i kończyła się realizacją celu. Oczywiście nie obeszło się bez drobnych błędów, ale każdy z Was wie, nad czym musi jeszcze popracować… Teraz najważniejsza jest PRAKTYKA.

Na koniec brawa dla Wojtka, który klasycznie wspiął początkowe trudności Progu Męczenników. Dziękuję Wam bardzo za ten “kawał dobrej, nikomu niepotrzebnej roboty” i fajną atmosferę podczas kursu! 😉 Powodzenia na egzaminie!

Fotorelacja autorstwa Anny Kalińskiej i Macieja Piłsyka:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *