CZERWCÓWKA

Tegoroczna czerwcówka dla kilkorga świeżo upieczonych grotołazów była okazją do pierwszych samodzielnych akcji. Nie zabrakło też bardziej doświadczonych kolegów i koleżanek chętnych na wspólną akcję i gotowych do podzielenia się swoją wiedzą.

11 czerwca ekipa w składzie: Iza, Hubert, Mateusz, Igor, Kama, Aga S. i Aga M. ruszyła do Jaskini Czarnej w celu przejścia przez Partie Tehuby. Pod otwór udało się dotrzeć na sucho, choć koło południa prognozy wieszczyły deszcz i burze. Iza przeprowadziła grupę przez najpiękniejsze zakątki partii, choć następnego dnia większość miała wrażenie, że została przez coś solidnie przemielona. Niektórzy mogą twierdzić, że Czarna … nie urywa, ale po kombinezonie Mateusza widać, że jednak urywa 😉 Wieczorem na bazę dotarły kolejne osoby- Ania Kalińska z koleżankami z AKG – Asią i Karoliną, Ściuku, Ewa oraz Ania i zrobiło się zdecydowanie weselej.

12 czerwca Ściuku, Ewa, Ania i Hubert wybrali się do Miętusiej Wyżniej, Ania K.  i dziewczyny na swoją zaplanowaną akcję, a pozostali korzystali z uroków Tatr na powierzchni i sprawdzili stan Adamo po pożarze. Wieczorem pojawiły się plany wspólnej akcji w Litworowej lub pod Wantą, jednak okazało się, że liczba osób wypisana w systemie nie zachęca do ładowania się na akcję do zatłoczonych już jaskiń.

W sobotę Igor, Mateusz, Kama i obie Agi zdecydowali się na obranie jakże wspaniałego celu jakim były jaskinie Kalacka i  Goryczkowa. Podobno wypada pojawić się w nich chociaż raz, co jak najbardziej potwierdza cała ekipa. Wyjście okrzyknięto fotograficznym, czego efekty widać na zamieszczonych zdjęciach. Kalacka okazała się dłuższa niż się spodziewano, a hasło „ale tu błoto” wypowiedziane na początku jaskini stało się całkiem niedorzeczne w miarę penetrowania kolejnych korytarzy. Po wyjściu znaczenia nabrały pamiętne słowa Krzyśka Recielskiego „pod Kalacką mogę wam plecaków pilnować”. Warto pójść, raz wystarczy. Warto jednak wspomnieć, że trasa z Kalackiej do Goryczkowej przez wywierzysko Bystrej okazała się niezwykle malownicza i godna polecenia. Reszta ekipy udała się na swoje planowane eksploracje.

Ostatniego dnia weekendu zapadła decyzja o gromadnym wyjściu do Wodnej Pod Pisaną, czemu sprzyjały zarówno ubłocone po Kalackiej kombiaki, jak i temperatura na zewnątrz. Ku uciesze turystów Ewa, Asia, Aga S., Aga M., Igor i Kama wciskali się kolejno do otworu, co opatrzono komentarzem „jak lisy do nory”. Mateusz postanowił wejść swoją drogą, ale spotkaliśmy się w korytarzu skrzelowym. Wyjście spełniło swoją rolę, wszyscy orzeźwieni i zadowoleni ruszyli z powrotem w kierunku Warszawy i swoich domów.

Autorka: Agnieszka Muzińska

Fot. A. Muzińska
Fot. A. Muzińska
Fot. A. Muzińska
Fot. A. Muzińska
Fot. K.Gajewska
Fot. K.Gajewska
Fot. A. Muzińska
Fot. A. Muzińska
Fot. I. Podobiński
Fot. I. Podobiński
Fot. A. Muzińska
Fot. A. Muzińska
Fot. P. Auguściuk
Fot. P. Auguściuk
Fot. K. Gajewska
Fot. K. Gajewska
Fot. K. Gajewska
Fot. K. Gajewska
Fot. K. Gajewska
Fot. K. Gajewska
Fot. K. Gajewska
Fot. K. Gajewska
Fot. K. Gajewska
Fot. K. Gajewska
Fot. K. Gajewska
Fot. K. Gajewska
Fot. K. Gajewska
Fot. K. Gajewska
Fot. K. Gajewska
Fot. K. Gajewska
Fot. K. Gajewska
Fot. K. Gajewska
Fot. K. Gajewska
Fot. K. Gajewska
Fot. K. Gajewska
Fot. K. Gajewska
Fot. K. Gajewska
Fot. K. Gajewska
Fot. K. Gajewska
Fot. K. Gajewska

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *