Moja Pierwsza Jaskinia

   W dniach 22.04-24.04.2022r odbyła się już tradycyjna akcja Moja Pierwsza Jaskinia. Razem z ekipą ciekawych świata ludzi wyruszyliśmy na Jurę, aby przekonać się, że nie taka straszna jaskinia, jak ją malują i że zwiedzanie tych tajemniczych głębi niesie ze sobą mnóstwo frajdy. 

   Tradycyjnie już skorzystaliśmy z gościnności Pana Darka i zakwaterowaliśmy się w niezwykłej szkole Fundacji ELEMENTARZ w Łutowcu. Z radością przywitaliśmy lokalnego dinozaura i hobbicią chatkę, których widok zawsze zwiastuje nadchodzące przygody. Od razu po przybyciu na miejsce dołączyliśmy do gwarnego towarzystwa, opiekającego kiełbaski i przy okazji – wędzącego swoje kurtki przy dającym miłe ciepło ognisku. 

   W sobotę rano pełni sił i zapału pomimo nocy umilanej przez pochrapywanie kompanów ruszyliśmy na podbój okolicznych jaskiń. Podzieliliśmy się na grupy – ja, razem ze Staśkiem-liderem, Weroniką, Kamą i Anią dołączyliśmy do dziarskiej ekipy, której trzon stanowili zaprawieni w bojach kajakarze z klubu Habazie. Pogoda dopisała – słońce przygrzewało tak kusząco, że aż szkoda było chować się pod ziemię.

   Dla nas Pierwszą Jaskinią okazała się Jaskinia w Zielonej Górze. Chociaż niewielka, wzbudziła zainteresowanie jedynymi w swoim rodzaju kolumnami naciekowymi. W tej niecodziennej scenerii słuchaliśmy Staśka, który opowiadał o genezie jaskiń. Przeszedł nam dreszcz po plecach, gdy dowiedzieliśmy się, że jama, którą właśnie zwiedzamy, jest relatywnie wiekowa i rokuje zawaleniem… na szczęście w perspektywie wielu tysięcy lat 🙂

   Następnie udaliśmy się na potyczkę z wąskimi tunelami kompleksu Jaskiń Towarna-Dzwonnica – wszyscy poradzili sobie sprawnie z ciasnotami. Bardziej spostrzegawczy zwrócili uwagę na strop niskich tunelików, który po przyjrzeniu się okazał się być… ruchomy. Dobrze, że ja nie uniosłam głowy, gdyż na samą myśl o Meta menardi chmarnie nade mną wiszących cieszę się, że jaskinie penetruję szczelnie ubrana. 

   Pozniej zwiedziliśmy jeszcze leżącą nieopodal Jaskinię Cabanową, a potem udaliśmy się do najbardziej wymagającej atrakcji – Jaskini Wiernej. Tutaj uczestnicy musieli zmierzyć się z wąskim przejściem przez klapę, a następnie drabinką linową. Mieli też okazję zasmakować techniki zwanej zapieraczką. Zwieńczeniem tych trudności był widok mnóstwa stalaktytów, stalagmitów i przepiękne polewy skalne, czyniące Jaskinię Wierną jedną z najpiękniejszych jaskiń w Polsce, a nie każdemu dane jest podziwiać jej uroki. 

   Zmęczeni i głodni, powróciliśmy do Łutowca jako ostatnia tego dnia ekipa. Na miejscu okazało się, że apetyty Gości przerosły wyobrażenia Pana Darka, na szczęście naprędce przygotowane zupa pieprzowa z burakami i solidna porcja krokietów pozwoliły wszystkim najeść się do syta. Wieczór upłynął nam na dalszej integracji przy ognisku, wspominaniu wspólnych przeżyć i konsumpcji wyśmienitych pieczarek z serem zaserwowanych przez Adama. 

   Niedziela przywitała nas pochmurnym niebem i przelotnymi opadami, jednak nie ostudziło to naszego zapału. Najpierw wspólnie odwiedziliśmy Jaskinię Ludwinowską, a potem rozdzieliliśmy się – Stasiek, ja i dziewczyny pojechaliśmy do Jaskini Kryształowej, która zawdzięcza nazwę licznym złożom szpatu. Nie było łatwo – grota strzeże swych tajemnic wąskim wejściem i nieoczywistym położeniem na mapie. Natomiast Weronika zabrała chętne osoby do Jaskini Trzebniowskiej. Na koniec połączyliśmy się i – po przegrupowaniu do samochodów bardziej zdatnych do jazdy off-roadowej zaatakowaliśmy Jaskinię w Straszykowej Górze. Zwiedzając korytarze, zastanawialiśmy się, czy to twór natury, czy też może piwnica jakichś trolli. Uwadze mojej nie umknęły również liczne kokony sieciarzy jaskiniowych, ale całą siłą woli starałam się nie patrzeć w górę 🙂 

   Żal nam było żegnać się z tak doborowym towarzystwem. Mamy nadzieję, że złapali jaskiniowego bakcyla i spotkamy się kiedyś na wspólnym penetrowaniu podziemnych korytarzy.

Między kolumnami Jaskini w Zielonej Górze, fot. Kamila Gajewska
Towarna – Dzwonnica. Wszyscy jeszcze czyści… Fot. Kamila Gajewska
Ciemno, brudno, zimno… Fot. Kamila Gajewska
… Na pewno się nie zawali? Fot. Stasiek Mielczarek
Kryształy w Kryształowej. Fot. Anna Chojnacka
Przy wejściu do wnętrza ziemi w Straszykowej Górze. Fot. Adam Zając

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *