Wycieczkę do Korytarza Rubinowego zaliczyły praktycznie wszystkie grupy, które były obecne na obozie zimowym Speleoklubu Warszawskiego. Obóz odbył się w dniach 29.01-06.02.2022. Warunki pogodowe pozwoliły na dotarcie do często niedostępnych partii w jaskiniach Zimnej oraz Miętusiej i z tego też powodu te dwa cele zdominowały klubowe wyjścia. W pierwszej części obozu jaskinie zostały częściowo zaporęczowane, co znacznie ułatwiło odwiedzanie ich głębszych części.
Ja dołączyłam do wyjścia w czwartek 3.02 do Staśka i Mateusza, którym notabene należy podziękować za wcześniejsze zaporęczowanie. Pomysł na Korytarz Rubinowy podsunął nam Krzysiek Recielski jako kontrpropozycję do Studni Maurycego jako że jest to „bardziej atrakcyjny i mniej błotnisty” cel wycieczki. Pewnym wyzwaniem było dotarcie do samego otworu, bo mimo że szlak już był chodzony, to w nocy z środy na czwartek dopadało mnóstwo śniegu. Na bardziej stromych odcinkach trudno było odgadnąć, gdzie znajdują się zasypane schody.
Po przebraniu w kombinezony ruszyliśmy do wnętrza Zimnej. Droga do Chatki poszła sprawnie „jak po sznurku”. Dopiero za Chatką zaczynała się dla nas część, w której trzeba będzie wyciągnąć liny i plan jaskini. Mateusz wspiął odcinek, który prowadził do Wideł. Na Widłach obróciliśmy się i skierowaliśmy do odnogi prowadzącej do tyłu. Potem pokonaliśmy zaporęczowany prożek Burcharda i wniknęliśmy w Korkociąg Krakowski, który dostarczył nam trochę zabawy. Za korkociągiem, po zjeździe powitał nas Korytarz Galeriowy, który składa się z dość wysoko otwierającej się szczeliny. Na początku zastanawialiśmy się jak najwygodniej go pokonać, czy przez ciasną szczelinę, czy górą, ale w końcu każdy z nas wybrał wyższe piętro.
Za Korytarzem Galeriowym są dwie opcje drogi, ale idąc od strony wejścia nie od razu można zauważyć batinoxy prowadzące do góry. Ogólnie jest to ciekawa opcja że ten kawałek jaskini można pokonać na dwa sposoby, co więcej wybór naturalnie się narzuca w zależności od kierunku marszu. Za Korytarzem Galeriowym łatwiej jest iść dołem, za to w drodze powrotnej część prowadząca górą do Korytarza Za Ósemką jest większa i bardziej zachęcająca. Zgodnie z powyższym układem ruszyliśmy dalej dołem w stronę Sali Błotnych Wulkanów. Najpierw jednak minęliśmy niski przełaz, w którym można iść w lewo albo w prawo. W lewo jest Korytarz Niewidzialnej Wody, którego nazwa doskonale oddaje jego charakter i który kończy się tytułową wodą. Mimo, że ślepy warto do niego na chwilę zajrzeć. W prawo za przełazem jaskinia również się rozszerza i prowadzi dalej w stronę Studni Maurycego i Korytarza Rubinowego.
Korytarz Rubinowy zaczyna się w miejscu, w którym znajduje się prożek, na którym akurat wisiała lina, a żeby do niego wejść trzeba zawrócić. Na ziemi można już tam dojrzeć kawałki ułamanych skał o ciekawym ubarwieniu. Po wejściu droga rozwidla się, ale obie odnogi za chwilę się łączą. W samym korytarzu można zaobserwować fragmenty skały o buraczkowym kolorze, od której prawdopodobnie pochodzi nazwa korytarza. Po drodze do końca trzeba jeszcze przetrawersować studnie, więc warto mieć w zanadrzu parę metrów liny. Po minięciu trawersu dotarliśmy do celu, który okazał się ciasnym tunelem, w którym były widoczne ślady po prowadzonych kiedyś pracach. Po wczołganiu się do środka i obejrzeniu nieco luźnych want w stropie, zaczęliśmy zawracać. Powrót przeprowadziliśmy Korytarzem za Ósemką.
Wycieczkę polecam, szczególnie w tak suchej porze, jaką był początek lutego tego roku.
Relacja: Weronika Gutfeter
Zdjęcia: Stanisław Mielczarek