Nauka pierwszej pomocy to coś czego nigdy za dużo -niby wszyscy wiedzą co powinno się zrobić, ale kiedy przychodzi “ten moment” emocje często biorą górę i sparaliżowani rozkładamy ręce. Aby więc przypomnieć sobie jej podstawy i umieć zastosować tę wiedzę podczas akcji jaskiniowych w weekend 01-03 kwietnia w Łutowcu odbyliśmy szkolenie medyczne zorganizowane we współpracy z Fundacją Wsparcia Ratownictwa RK. Naszymi instruktorami byli nasi klubowi koledzy -Michał, Bartosz i Lech -oraz, na razie gościnnie, Marcin, zawodowo działający m.in. jako ratownicy w Pogotowiu Lotniczym, Grupie Wysokościowej warszawskiej JRG 7 oraz szpitalu w zaszczytnej roli chirurga. Wiktu i opierunku udzieliła nam natomiast Szkoła Fundacji Elementarz. Pierwsza część sobotnich zajęć odbyła się w komfortowych, szkolnych warunkach. Podzieleni na grupy ćwiczyliśmy po kolei z każdym z instruktorów. Zgodnie z zasadą, że najważniejsze jest nasze (ratownika) bezpieczeństwo uczyliśmy się jak przetransportować poszkodowanego w bezpieczne miejsce na różne sposoby, budować punkt cieplny i wykorzystywać do pomocy dostępne przedmioty kiedy brak nam medycznego sprzętu. Przekonaliśmy się jak duże znaczenie ma tamowanie krwotoków, jak boli zakładanie opasek i że niełatwo jest to zrobić odpowiednio szybko ćwicząc to na czas. Dokładnie powtórzyliśmy też zasady RKO wielokrotnie wsłuchując się w oddech kolegów ułożonych w różnych konfiguracjach i ćwicząc na fantomie. Dodatkowego smaku zajęciom dodała konieczność ratowania Lecha udającego “suchego morsa”, leżącego na śniegu przed szkołą w samej bieliźnie.
Po obiedzie, w nieco okrojonym składzie (ach te integracje po przyjeździe!), wyruszyliśmy do jaskiń żeby sprawdzić stan swojej wiedzy. Zima, choć piękna, jak zwykle wszystkich trochę zaskoczyła, a dodatkowo pod Piętrową Szczeliną, która była punktem zbiórki, okazało się, że ktoś wyjął ze ścian batinoxy i nie uda nam się wejść tak głęboko jak było zaplanowane. Niemniej każda z grup spędziła w jej przedsionku dłuższą chwilę przy okazji ćwiczeń ciesząc się panującym tam ciepłem. A ćwiczyliśmy wyciąganie kolegów, którzy połamani utknęli w jaskini, ściąganie ich nieprzytomnych z lin, ogrzewanie na wszystkie sposoby i noszenie w wyznaczone, daleko położone miejsce. Zabezpieczaliśmy ich też gdy mieli atak padaczki i reanimowaliśmy z zawiązanymi oczami koordynując prace grupy tylko głosem. Terenowa część zajęć pokazała nam przede wszystkim to o ile trudniejsze jest przeprowadzenie akcji ratowniczej w naturze niż standardowe ćwiczenia w budynku i jak dużej przytomności umysłu potrzeba żeby ocenić stan poszkodowanego, słuchać go kiedy do nas mówi i ratując o niczym nie zapomnieć gdy zaczyna działać adrenalina.
Wieczorna integracja również upłynęła nam pod znakiem pierwszej pomocy -instruktorzy prezentowali sprzęt, którego nie było wcześniej okazji pokazać, padały kolejne pytania, a chętni przeprowadzali na sobie dodatkowe ćwiczenia…
W niedzielę natomiast zwiedzaliśmy wspólnie okoliczne jaskinie, robiąc przy tym masę zdjęć i bawiąc na śniegu by po obiedzie, syci (kuchnia p. Darka <3) i zadowoleni, rozjechać się do domów z nadzieją na szybką powtórkę.
Małgosia Pawlak